Lekcja historii – wpis do zdjęć „Arlington Cementary” – uwaga nudne :)

Skoro widzieliście już zdjęcia z Arlingotn Cementary, to należy się wam również komentarz do całej wyprawy. Wycieczka trwała aż 7 godzin, niemniej jednak było warto. Przewodnikiem był autentyczny fascynata tegoż właśnie cmentarza, który zresztą sam podkreślał, że gdyby mu zadać pytanie na jakikoliwek inny temat niż związany z Arlington Cementary zapewne nie miałby nic ciekawego do powiedzenia! Nam też trudno w to uwierzyć… Facet opowiadał w zasadzie non-stop, a na koniec powiedział, że sporo rzeczy pominął 🙂

Zapewne nikt z Was nie oglądał  Listów z Iwo Jimy… (jedynie Ewelina, która wysiedziała, a raczej przespała z nami do 1.30 w Arkadii). A właśnie zdjęcie z tej bitwy stało się najbardziej popularną fotografią z czasów WWII. Prezydent Eisenhower jak zobaczył zdjęcie, to stwierdził że idealnie przedstawia patriotyzm i męstwo amerykańskich żołnierzy. W ten sposób powstała ogromna rzeźba, najważniejszy pomnik ofiar IIWW. Niestety ściągnięci do kraju bohaterowie nie poradzili sobie z ciężarem sławy – byli powszechnie rozpoznawani, ale zmarli w samotności i ubóstwie, tylko jeden z nich dożył godziwie sędziwego wieku. 

Niezwykle ciekawa jest historia powstania cmentarza Arlington. Przed wojną secesyjną tereny te stanowiły własność generała Roberta E. Lee, jednego z najwybitniejszych dowódców armii amerykańskiej. Kiedy jednak okazało się, że stan Virginia (gdzie znajdował się dom generała) przyłączył się do Południa, gen. Lee po nieprzespanej nocy postanowił poprzeć właśnie Konfederatów. Akt ten został uznany za zdradę, tym bardziej że dzięki geniuszowi gen. Lee wojna trwała o wiele dłużej niż powinna. Były przyjaciel generała (dowódca Północy, niestety nie zapamiętaliśmy jak się nazywał), którego syn został zastrzelony przez szpiegów Południa, postanowił zemścić się na generale. Rozkazał żołnierzom, żeby wokół domu gen. Lee pochować zwłoki poległych. Tak właśnie powstała gigantyczna nekropolia… Położony na wzgórzu dom gen. Lee jest nadal centralnym miejscem cmentarza. Obecnie znajduje się w nim muzeum.

Sam cmentarz jest utrzymany w konwencji ogromnego parku. Ponieważ nie ma tam tradycji składania kwiatów ani  zniczy,  Arlington jest miejscem gdzie można się po prostu udać na spacer. Nagrobki są w większości skromne – zwykle tylko informacja o nazwisku żołnierza, stanie z którego pochodził i data śmierci. Na Arlington pochowani mogą być tylko żołnierze, którzy zginęli na polu chwały walce, szczególnie się zasłużyli armii lub uzyskali zgodę władz wojskowych. Na cmentarzu odwiedzieliśmy sporo ciekawych grobów :). Żaden żart – byliśmy u pra-pra-pra-prawnuczki Pocahontas (pierwsza autorka amerykańskiej książki kucharskiej), najmłodszego żonierza US Army (11-letniego dobosza, który wsławił się odwagą w czasie Wojny Secesyjnej), prezydenta JF Kennedy’ego i niedoszłego prezydenta R. Kennedy’ego, boksera Joe Lewisa, kilunastu generałów, sędziów Sądu Najwyższego, Audiego Murphy’ego (najbardziej odzaczonego żołnierza IIWW) i wielu innych których w tym momencie niepamiętamy. Co ciekawe, większość nagrobków jest zaokrąglona – wyjątek stanowią kańciaste nagrobki Południowców. Dlaczego? Żeby na nich nie siadać… 

Ciekawa historia jest związana z grobem JFK. Kiedy na tydzień przed zabójstwem Kennedy składał na cmentarzu kwiaty,  stojąc na zboczu wzgórza, zachwycał się panoramą DC i powiedział, że mógłby tu spędzić wieczność. Nie wiedział, że były to słowa prorocze…  Jego brat, Robert, spytał się studenta będącego świadkiem tych słów, w którym dokładnie miejscu zostały one wypowiedziane. Dzięki temu JFK został pochowany dokładnie w tym miejscu. Zastrzelony kilka lat później Robert został na swoją prośbę pochowany najbliżej brata. Na jego grobie znajduje się jedyny na całym cmentarzu krzyż.

Kulminacyjnym momentem wycieczki była zmiana warty przy grobie nieznanego żołnierza. Tutaj jest to naprawdę prestiżowe wydarzenie – 300 żołnierzy jest oddelegowanych tylko do tej służby.  Wspaniali młodzieńcy w okularach typu Top Gun demonstrują niezwykłą sprawność w operowaniu bronią, krok marszowy wzbudza jednak w widzach radość (wg. Dominiki przypomina on odwrócony krok a’la Jackson). Zmiana warty odbywa się co godzinę, choć wcześniej była nawet co 30 minut.  

Na koniec jeszcze trochę osobistych odczuć. Ludzie często śmieją się z amerykańskiej mitologii, patriotyzmu i historii – czy jednak nie za szybko? Cmentarz Arlington jest wzorowym przykładem budowania tożsamości narodowej i przypominania odwiedzającym go ludziom o tych wszystkich, którzy to państwo budowali. Jest to oczywiście propaganda sukcesu, ale absolutnie pozytywna. No i przy okazji fantastyczna lekcja historii.  

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Lekcja historii – wpis do zdjęć „Arlington Cementary” – uwaga nudne :)

  1. manfred.maniutek pisze:

    Gdyby nie to że dzisiaj spałem jakieś 3h to bym napisał coś ciekawego. Napiszę może później jak dojdę do siebie. Elo

  2. manfred.maniutek pisze:

    Hehe chyba tekst o cmentarzu nie wzbudzil tyle emocji w czytelnikach co choćby tekst o imprezie:) Chyba taki malo medialny jest:) Bedzie cos o haloween?? Cukierek albo psikus?

  3. słoń pisze:

    No niestety chyba nie… A tak się staraliśmy 🙂 Aczkolwiek cmentarz naprawdę robi wrażenie. Post o Haloween już piszemy, pojawi się dzisiaj wieczorem, może jutro.

  4. Seweryn pisze:

    Fakt, oglądałem kiedyś dokument o całym procesie przyjmowania żołnierzy do tego elitarnego korpusu. To ogromna nobilitacja i dla wielu ukoronowanie kariery. Same przygotowanie stroju to wielogodzinny rytuał, łącznie z opalaniem nitek na mundurze tak by nic nie ostawało i kilkunastoma razami polerowania butów. Ale myślę, że podobnie jest z naszymi wojakami z kompani reprezentacyjnej…

    Pozdrawiam autorów!

Możliwość komentowania została wyłączona.