Halloween w DC

Do Halloween w Stanach przygotowują się prawie wszyscy. Prawie, gdyż żaden z naszych amerykańskich znajomych nie lubi Halloween i w związku z tym nie udało nam się wybrać na żadną imprezę – co jest beznadziejne, bo nawet widzieliśmy Mrówi na gronie w przebraniu haloweenowym!. Niemnie jednak przygotowania widać. W sklepach jest pełno dyń, różnych dekoracji, zabawek, przebrań etc. W każdym supermarkecie co najmniej dwie alejki są wypełnione słodyczami specjalnie przeznaczonymi na tą okazję – cudeńko: M&Ms ze strasznymi buźkami. Nie robiliśmy zdjęć w sklepach, aczkolwiek warto, gdyż wzieliby nas za przybyszów z trzeciego świata. Domy zwłaszcza w tych fajniejszych dzielnicach są przystrojone już od jakiś dwóch tygodni. Wygląda to naprawdę sympatycznie.

Naszym Halloweenowym akcentem jest dyniowy potwór. Za rok na pewno kupimy dynie i obstawimy nimi nasz bemowski balkon, a niech nas biorą za naśladowców amerykańskiej kultury – dynia 5 dolarów, radość dominiki przy wycinaniu – bezcenne 🙂

10.31 Haloween

Dzień zaczyna się bardzo normalnie. Dopiero popołudniu jak wracaliśmy do domu, to na ulicach, w metrze pojawia się coraz więcej rodziców z przebranymi dziećmi, część rodziców zresztą też przebrana. Telewizja… na pięciu kanałach filmowych w kablówce leci 'Halloween’, tu część 4, tam 'Klątwa Michaela Myersa’, na AMC 'Halloween – Ressurection’, jeszcze na innym kanale 'Zemsta Michaela Myersa’, w zasadzie brakuje tylko dzieła typu Freddy Kruger vs. Michael Myers. Nie trzeba dodawać, że każdy film jest przerywany co 4 minuty reklamami… – tu ciekawa dygresja. W amerykańskiej telewizji nie ma kilku kilkunastominutowych bloków reklamowych. Niektórzy zapewne powiedzą cudownie… A jednak nie. Możemy powiedzieć, że „nasze polskie bloki” są wspaniałe. Wiesz kiedy i przez ile minut. Można iść i zrobić mnóstwo rzeczy w przerwie, herbata, szybki telefon, etc. A tu, w naszych stanach 😉 siedzisz i się nie ruszasz, nawet w bok lepiej nie patrzeć. Przejście z filmu do reklamy czasem trudno zauważyć, często się zastanawiamy co to za nowa postać się pojawiła, a tu po prostu jakiś pan reklamuje przepyszne hamburgery. Przerwa trwa 2-3 reklamy i znowu wracamy do naszego filmu, po czym 4 minuty i znowu pan od hamburgerów! i tak w kółko!!! Niegdy nie wiesz, czy teraz będzie 15 minut filmu czy 4 minuty, po prostu siedzisz i czekasz aż znowu Cię zaskoczą! Oczywiście reklamy trwają również bliżej nieokreśloną długość czasu, więc nawet szybki wypad do toalety nie wchodzi w grę 🙂 . Podsumowując możemy przyznać, że mają tu lepszy sposób na zmuszenie widza do oglądania kolesia od hamburgera!

Wracając do tematu… znajomy powiedział, że na Georgetown (to również nazwa dzielnicy) będzie parada halloweenowa. Jest 7.30 pm of course 🙂 idziemy ulicą Lanier St. – tam można zobaczyć na czym dokładanie polega to święto. Mnóstwo dzieciaków, trochę mniej rodziców, wszyscy przebrani – nawet niemowlaki w strojach typu 'krówka’, 'tygrysek’ czy 'Scooby-Doo’. Większość domów z deokracjami: dynie, pajęczyny, kościotrupy, nagrobki – wszystko to naprawdę nieźle wygląda. Mieszkańcy siedzą na gankch i rozdają przebranym dzieciakom cukierki. Wszyscy się świetnie bawią.

Szukamy parady, na kampusie Georgetown nic się nie dzieje. Idziemy więc na główną ulicę. Na M St. jest już całkiem sporo ludzi, którzy przyciśnięci do specjalnie przygotowanych barierek, wypatrują parady.  Im bliżej skrzyżowania z Wisconsin St., tym gęściej. W pewnym momencie nie daje się już przejść. Ludzi można podzielić na trzy grupy. Nieprzebrani turyści (czyli my i Japończycy), część społeczności międzynarodowej z DC i przebierańcy. Niektóre przebrania, a zwłaszcza maski i kostiumy, są naprawdę niezłe. Facet przebrany za Kingkonga jest najlepszy! Sporo facetów przebranych za drag queen, oczywiście jest też kilku Michaelów Myersów, jest JigSaw. Stajemy przy skrzyżowniu – to tam ma przejść parada. O 9.30 policjant zaczyna krzyczeć do tłumu, że parada jest odwołana, że nie ma sensu stać!!. Niemnie jednak wszyscy nadal stoją i czekają… Po kilku minutach stwierdzamy, że może jednak policja coś wie i nawet może ma rację więc podejmujemy próbę przeciśnięcia się chodnikiem w kierunku domu. Nie było sensu. Chyba całe miasto przyszło na paradę i niestety nie zaufało słowom policjanta. Wszyscy wciąż tam stali i nie było żadnej możliwości przejścia!! W końcu udało nam się przedrzeć do jednej z bocznych uliczek i nadkładając dobre pół kilometra udać w stronę domu – ciekawe zatem jak to jest w Sylwestra na Times Square?? trzeba stać aż do rana?? Ewcia, o której mogłaś zacząć wracać do domu? 🙂

 Przed 23.00 docieramy do Five Guys na ćwierćfunciaka z serem. No i tak pysznie kończy się Halloween 🙂   

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 odpowiedzi na Halloween w DC

  1. tadek pisze:

    nadkładając dobre pół kilometra????? Słoniu nie przeginaj jeszcze zawału gdzieś w ciemnej alejce dostaniesz i co to będzie. o właśnie sobie pomyślałem ze opis kontaktu z hamerykańska służba zdrowia by mi sie tu spodobał pewno. człowiek z pod opieki nadopiekunczego nfz rzucony na pelne i wezbrane wody brutalnego i bezwzglednego, liberalnego rynku ubezpieczeń społecznych w usa. pozdro

  2. tadek pisze:

    ale oczywiście tego kontaktu wam nie zycze. takie zboczenie zawodowe

  3. manfred.maniutek pisze:

    Co ty Tadziu, pewnie zostawiliby ich umierających na progu szpitala bo nie wypełnili formularza zgłoszeniowego z numerem polisy!:)
    To lypne to Haloween. A poza tym zglaszam zażalenie bo chciałem zobaczyć zdjecia z MnMsami ze strasznymi buzkami! Normalnie chyba strzele focha i to z przytupem.
    Elo!
    P.S.
    Nowicki wiecej nie pije:))!!!

  4. rafal.krawczuk pisze:

    A my sobie urzadzilismy 4-dniowe Haloween w Rydzewie, z krotka przerwa na przebrania w piątkowy wieczór. Mało skromnie powiem, że znowu wygralem konkurs na najlepsze przebranie 🙂
    Oczywiście biorąc przykład z braci zza wielkiej wody udalismy sie do sasiadow – oczywscie w przebraniach i zaaplikowalismy zmodyfikowana wersje zabawy „cukierek albo psikus” na nasza wersje „wodka albo psikus”….
    …impreza trwala bardzo dlugooooooooo

  5. Ewe pisze:

    ja times square odpuściłam – właśnie z tego powodu 🙂 w telewizji i tak można następnego dnia obejrzeć powtórkę 😉

  6. Ewe pisze:

    ale mają równe dynie :):):) u nas takie olbrzymiaste za 10 zł – więc Dominika wracaj to będziemy wycinać 🙂

  7. balonoowa pisze:

    rafałku, trzeba ci przyznać, że stałeś się niekwestionowanym mistrzem przebrań!!! naprawdę mnie rozbroiłeś…
    dominiki – jak tylko dostanę się do zdjęć (których jest tylko 🙂 dwa tysiące)to prześlę wam kilka cukiereczków… radość z ich oglądania jest doprawdy nieoceniona, niczym wycinanie dyni!!! ja już dawno się tak nie uśmiałam!
    busiak! mua mua!

  8. dominik pisze:

    dokładnie! czekamy na zdjęcia 🙂 my zaliczyliśmy w weeend u sąsiadów imprezę grecką. przebrań nie było, ale też było fajnie, taka grecka społeczność w DC.

  9. ela pisze:

    czesc wam czytam czesto wasza strone bo jestem ciekawa co u was slychac ciesze sie ze jestescie zadowoleni z pobytu w usa ciotka

  10. tadek pisze:

    ale taka fajna jak w filnie” moje wielkie greckie wesele” ?

Możliwość komentowania została wyłączona.