Nasz człowiek w NBA

Choć trener Stan van Gundy, zapowiedział że Marcina Gortata zobaczymy w meczu dopiero w następnym sezonie, to jednak debiucik nastąpił wcześniej. Rozpoczął dość skromnie 2 pkt i 1 zbiórka, w drugim meczu zagrał 17 sekund…,  dzisiaj w meczu nr 3 mieliśmy go okazję obejrzeć. Trzeba przyznać, że facet sprawia sympatyczne wrażenie, przybija piątki z kumplami z teamu, z daleka świeci białą łysą głową. ſatwego zadania nie ma, bo jest drugim albo i trzecim zmiennikiem Dwighta Howarda aka Superman, który ma fenomenalny sezon i gra dużo minut. No i jak się ich porówna, to Gortat ma śmiesznie małe bicepsy i klatę jakby drobniejszą.

No ale dzisiaj grał i to nawet kilka minut. Grał bo Magic prowadzili z Wizards 34 pkt… Statystyki: 5 min, 4 pkt. i 2 zbiórki, 2/3 z pola, jeden faul (wymyślony przez sędziego), jeden przyjęty faul ofensywny… pierwsza akcja z początku wyglądała kiepsko, bo dostał dwa bloki, ale jakoś po tych blokach utrzymywał się przy piłce. I pół hakiem, niczym Kevin Willis 🙂 , zdobył 2 pkt. Później Marcin postawił dwie dobre zasłony, w międzyczasie potknął się o nogi skrzydłowego Magic i zaliczył upadek (drugi licząc efektowną glebę po 'ofensie). Ale na koniec pokazał, że Polacy potrafią grać w basket i zasadził alley-oopa (to chyba pierwszy polski dunk w historii NBA).

Obiecujemy śledzić postępy Gortata w NBA. W porównaniu z chłopakami z którymi rywalizuje o miano 1. zmiennika SuperDwighta wygląda nawet nieźle (choć trzeba przyznać, że rzuca się w oczy ze . Musi tylko zdobyć zaufanie trenera, jakby to ujął redaktor Sz.   

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.