W związku z moim przyjazdem do tego imperialistycznego kraju postanowiłem przejąć władzę nad blogiem D&D. I przez najbliższe dwa tygodnie śpiewał będę ja, czyli Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. A więc do rzeczy.
Podróż rozpocząłem na naszym Okęciu, nawet z nowego terminalu, szczęśliwie oddanego w bólach w ostatnim możliwym terminie. Nowa część lotniska fajna, wygląda całkiem europejsko.
No i rozpocząłem lot na miotle niczym Harry Potter, czyli wystartowaliśmy mikroskopijnym samolocikiem brazylijskiej marki Embraer. Po dwóch godzinach mym oczom ukazał się kraj gdzie świstak siedzi i zawija w sreberka. I tak kurrrcze zawijał, że mało się nie spóźniłem na samolot do Waszyngtonu. Wszystko przez jakąś cholerną kolejkę do okienka i brak informacji, że pasażerów do DC odprawia się zupełnie gdzieindziej. W rezultacie wpadłem do samolotu jako ostatni, zziajany jak pies pasażer.
Lot do Stolycy to już nuda, nic się nie dzieje, dialogi kiepskie i siedzisz na tyłku przez 8 i pół godziny. Ciasno strasznie, chyba że masz poniżej 160cm wzrostu albo stać cię na klasę biznes.
W Waszyngtonie to już całkiem fajna akcja. Po wyjściu z lotniska, do miasta zabiera cię autobusik, a na docelowej stacji czeka uśmiechnięta Dominika. Może bez biało-czerwonych goździków ale „misia” oferuje:) Dominik podobno pichci coś w tym czasie w domu. Ku naszemu przerażeniu w momencie gdy zbliżamy się do budynku zauważamy straż pożarną i karetki przed wejściem i już podejrzewamy że Słoń przypalił obiad a wraz z nim siebie i pół kamienicy. Na szczęście to fałszywy alarm.
Tym razem czeka mnie „misiek” z Dominikiem i zwiedzanie nowego lokalu:)
P.S.
Właśnie zaliczyliśmy wieczorne wyprowadzenie na spacer i zasiadamy do nba BOS-HOU. Tak więc póki co bez odbioru. Następna transmisja jak się tylko obudzę (a nie wiem kiedy to będzie bo mój jet-lag jeszcze nie przyszedł).
P.P.S.
Mogę więc zameldować „Maniek wylądował”.
No to pięknie 🙂 jak Cię znam to pewnie musiałeś duuużo wypić żeby w ogóle wejść do tego samolotu… No a jak wrażenia? I jak wyglądają Dominiki? I w ogóle jak tam Ci?
Całuski :* B.
To pisze ja, Maniek:) z komputera Dominiki. AKurat ci powiem ze trzezwy jak ryjowka wsiadlem do tych samolotow i chyba sie przyzwyczajam poprostu. Dominiki wygladaja tak samo jak wygladali tylko troche szczuplejsi i wysportowani. Reszte w kolejnym odcinku „Maniek wylądował”:)
ależ Ci fajnie…. zazdroszczę! szkoda, że mnie tam nie ma!!!
Bawcie się dobrze kochane „dzieciaki” – i róbcie dużo zdjęć! no i czekam na relecje 🙂
dobrze kochana „mamusiu” 🙂 🙂
Basia, zobacz galerię, ostatnia fotka jest specjalnie dla Ciebie! nie mogliśmy się zdecydować, pomóż 😉
o rety rety jakie śliczne koszyczki 🙂 ten z „kapuchym” chyba fajniejszy 🙂 ależ to musi być fantastyczny sklep!!! marcin będzie miał gdzie kupować prezenty dla czworaczków 😛