Światła Wielkiego Miasta

Dawno się tu nie udzielaliśmy ponieważ Ja z Dominiką wojażowaliśmy do Nowego Jorku, a Dominik prowadził zbyt nudne życie doktoranta Georgetown, żeby cokolwiek tu ciekawego opisywać.

No więc wyruszyliśmy z Dominiką do NYC ze znanymi już tutaj wszystkim czytelnikom „chińczykami”. Cztery godzinki zleciało szybciutko i naszym oczom ukazało się chyba najbardziej znane miasto świata czyli Nowy Jork. Już od strony autostrady metropolia robi wrażenie. Masa wieżowców, wokół których krąży dużo śmigłowców. Na szczęście w okolicach południa Manhattan nie jest jeszcze tak bardzo zakorkowany więc z pomocą małych zwinnych łapek pana Kierowcy dotarliśmy na Chinatown.

Filią naszej amerykańskiej placówki miała być meta u znanego co poniektórym Bużana. Z tym że musieliśmy spotkać się z naszym kontaktem w ciągu 45 min od zrzutu w żółtej dzielnicy. Tak więc szybciutko do metra…. i tu największa niespodzianka! Metra nie ma! Nie znaczy to że wogóle, ale w Nowym Jorku wejścia są tak zakamuflowane i kiepsko oznaczone, że tylko miejscowi są w stanie je odnaleźć.  Najśmieszniejsze jest to, że w sercu Manhattanu nikt nie mówił po angielsku, żeby można było spytać o drogę. Na szczęście Główny Zwiadowca vel Kierowniczka Wycieczki vel Sokole Oko wypatrzyła ukrytą stację. I tu dopiero zaczęły się schody. Rozkminienie sieci nowojorskiej kolejki wymaga umiejętności deszyfracji maszyny Enigma. W bólach jakoś nam to wyszło. Niestety jako warszawiacy przyzwyczajeni do obcowania z jedną tylko nitką nie spodziewaliśmy się, że istnieje coś takiego jak linia ekspresowa! I zamiast na 86 ulicy wylądowaliśmy na 125-tej. W samym środku czarnej dzielnicy! Jak najszybciej opracowaliśmy drogę ewakuacyjną i w końcu wylądowaliśmy u ww. Bużana na kwatrerze operacyjnej. Fajne lokum w świetnym miejscu tuż obok Central Parku. Wystrój, jak to określiliśmy z Dominiką, Babciastyle.

Porzuciliśmy ekwipunek i postanowiliśmy zaliczyć Empire State Building ze względu na piękne i tak niepowtarzalne okoliczności przyrody. Powiem, tak: Empire z ulicy wygląda na wysoki, ale z góry to wrażenie jest 3 razy większe! Napstrykaliśmy kilkanaście fotek i na dół, odwiedzić okoliczne sklepy na 5th Ave. Zapaleni shoppingowcy 😉 mieliby tu niezłe branie. Potem szybki strzał do Central Parku i na kwaterę.

Następny dzień operacyjny to kolejne atrakcje NYC. Parę muzeów, w tym słynne MoMa, oraz Soho, Wallstreet i Ground Zero. Wrażenie zniszczeń dociera dopiero gdy stoi się w miejscu pamięci w tle widać ogromną dziurę w ziemi, a w krajobrazie miasta brakuje kilku budynków! W między czasie odwiedziliśmy sklep M’n’Ms gdzie można przepuścić całą kasę na gadżety z czekoladowymi cukierkami! Na deser zostawiliśmy sobie Brooklyn Bridge. Całość pokonaliśmy pieszo więc zebrało się tego z 15km.

Czwartkowy poranek przezipowaliśmy w Central Parku i również z małymi przygodami w metrze dotarliśmy do Chinatown na powrotny autokar do DC.

Teraz Dominice nie chce się wrzucić tylu zdjęć z NYC więc nie wiem kiedy będą:)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

17 odpowiedzi na Światła Wielkiego Miasta

  1. tadek pisze:

    no ja na Wolsokiej tez mam niezłe widoki.. czasami to tez czuje sie jak w central parku gaszcz i dzikie zapachy… cool. wracaj maniek bo nie mam co czytac

  2. Oli pisze:

    Sokole Oko vel Dominika to jest coś niesamowitego 🙂 Zwłaszcza podczas konieczności ściągania od kogoś kilka ławek dalej… 😉 Niezastąpiona umiejętność!

  3. manfred.maniutek pisze:

    Bede niedlugo spowrotem:) Przywioze ci pare gazet;)

  4. dominik pisze:

    Czy ktoś nam powie, co tam słychać u Cusha? Doszły nas słuchy, że się coś ma zmienić…

  5. balonoowa pisze:

    hehehe, wystarczy napisać tajemniczego sms z zaproszeniem na imprezę a powstają niesamowite historie… ja słyszałam już o kontrakcie menadżerskim, rychłym ożenku spowodowanym spodziewanym nadejściem na świat małego Kaszkina oraz o wadach technicznych nowego mieszkania, przez które Cush musi się wyprowadzić asap.
    Żadna z teorii oczywiście nie jest prawdą, ale to już wam wyjaśni sam zainteresowany 🙂

  6. balonoowa pisze:

    a tak w ogóle to ja też bym chciała gazetę!!!

  7. balonoowa pisze:

    co to jest ta „kolejka linowa” na zdjęciach z NYC? ta na 29, 30 i 31 zdjęciu?

  8. dominik pisze:

    To nam się pomieszały zdjęcia z krótkiej wizyty w Aspen:)

  9. dominik pisze:

    czyli nic ciekawego 🙁 a my podjerzewaliśmy że Cush idzie w nasze ślady i czasowo opuszcza nasz kraj…

  10. manfred.maniutek pisze:

    Chcialem powiedziec ze juz dawno w kraju jestem a zadnego update’u! Skandal!! To sie do prasy nadaje!!

  11. balonoowa pisze:

    nooo, napisalibyście coś naprawdę!

  12. manfred.maniutek pisze:

    No kurrrde widać że jak mnie nie ma to nic ciekawego się nie dzieje! Dominika, to zdawaj relacje np. ze sprzątania u Ziomów.

  13. balonoowa pisze:

    haloooo! czy wy jeszcze w ogóle żyjecie?

  14. manfred.maniutek pisze:

    Pewnie wiecej bedzie opisow jak pojada do Californi

  15. manfred.maniutek pisze:

    Maniek, zalogowałeś się na moim kompie ostatnio i wiem jak to przestawić! (dominika) To może od początku. Żyjemy 🙂 Niemniej jednak nic się specjalnie nie dzieje… Marcin pozostawił taką pustkę po sobie, że nie możemy się z tego otrząsnąć 😉
    A z Californią to prawda, tam będzie co opisywać! na razie rozglądamy się wstępnie za hotelami/motelami i przyznam, że niektóre wyglądają jak z amerykańskich horrorów i jeszcze 60 $ musimy za coś takiego płacić!
    A tak poza tym to u nas jest wiosna :):) 20 st, więc na ulicach przegląd mody plażowej.

  16. dominika pisze:

    Ha, udało się! ten poprzedni wpis to ja 🙂

  17. manfred.maniutek pisze:

    No czyli nie bylo to takie trudne jak by sie zdawalo
    🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.