Parki narodowe zazwyczaj się kojarzą z najbardziej znanym Yellowstone, który niestety był trochę daleko od naszej trasy albo z misiem Yogi, który w parku Jellystone polował na kosze piknikowe turystów. W Stanach parków jest chyba koło 350… Na naszej trasie znalazły się trzy: Muir Woods położone tuż nad SF 15 mil za Golden Gate, położone w górach skalistych Yosemite National Park i pustynne Mojave Desert. Niestety czas nam niepozwolił na zjechanie z trasy do Death Valley i Grand Canyon 🙁
Muir Woods jest słynne ze względu na ogromne sekwoje, może nie aż tak wielkie jak w Sequoia National Park, gdzie w jednym z drzew zrobiono tunel dla samochodów, a inne urosło na 115 m., ale też całkiem spore. W Muir Woods jest kilka tras spacerowych, z których część jest przygotowana również dla niepełnosprawnych. My się wybraliśmy na 5-6 milową pętlę, w trakcie oczywiście weszliśmy na zamkniętą trasę, ale było sympatycznie, no i drzewa robiły niesamowite wrażenie. W ogóle ten rejon – na północ od SF jest wymarzony dla osób które lubią pochodzić go górzystych lasach i małych górkach, no i przede wszystkim dla rowerzystów, dla których jest wytyczonych ponad 300 mil tras i szlaków.
Największe wrażenie robi jednak Yosemite National Park, a właściwie jego część Yosemite Valley, położone jakieś 2-3 godziny jazdy samochodem od SF. Yosemite Valley to dolina z rzeźbą geologiczną ukształtowaną przez lodowiec. Wokół znajdują się góry do 4000 m., setki wodospadów, jeziora górskie. Wszystko jest zachowane w bardzo naturalnym i w zasadzie ninaruszonym stanie. Do Yosemite należy przyjechać chyba jednak w lecie, kiedy wszystkie szlaki są już otwarte. Nas ominęło m.in. przejazd górską drogą przez park, która nadal była zamknięta ze względu na śnieg i wejście na szczt Half Dome (2693m.), ale i tak było bosko. My najpierw poszliśmy po Yosemite Lower Fall, później do górskiego jeziora Mirror Lake (widoki niesamowite), później ścieżką Misty Trail (ze względu na wodę/bryzę z wodospadu, która w ciągu 10 minut zmoczyła nas totalnie. Niektórzy z resztą mieli na sobie sztormiaki i na początku jak nas mijali, to się z nich trochę podśmiewaliśmy, że niby o co im chodzi. Po paru minutach przekonaliśmy się dokładnie, że to pewnie oni sobie z nas żartowali, że idą tacy bez odpowiedniego stroju :):) ) pod wodospad Vernall Fall i wróciliśmy John Muir Trail. Na koniec już samochodem wjechaliśmy na Glacier Point (2100 m., czerwona droga od dołu mapy) z widokiem na całą dolinę. Wszystko to było po prostu cudowne – mam nadzieję, że operator Dominika wrzuci dzisiaj zdjęcia. Jak ktoś chce to wszystko zobrazować sobie na mapie, to polecamy niezastąpioną Wikipedię 🙂 http://en.wikipedia.org/wiki/Image:Map_Yosemite_Valley.png. W Yosemite można spotkać dużo różnych bardzo rzadkich zwierząt i roślin. W mniej dostępnych częściach parku są to naprzykład lwy górskie i kuguary, tam gdzie byliśmy ponoć stosunkowo łatwo jest spotkać niedźwiedzie czarne (grizzlies tam nie ma). Na tyle łatwo, że na kampingach są nawet specjalne pojemniki do przechowywania żywności. Strażnicy wręcz przestrzegają, że jak się na noc zostawi jedzenie w samochodzie, to misie wszystko wyczują i samochód rano będzie zdemolowany 🙂
Jak już jechaliśmy z południa do Las Vegas, to po drodze można zjechać do Mojave Desert i przejechać jakieś 60 mil po zupełnie innym krajobrazie. Trochę stepów, trochę gór, trochę pustyń, drzewka Joshuy… zobaczycie na zdjęciach. Co ciekawe najbardziej popularnym zwierzakiem na Mojave Desert są żółwie, kruki i… mojave rattlesnakes. Aczkolwiek żadnego nie spotkaliśmy (choć Dominika podejrzewa że jeden ze spotkanych kruków właśnie takowego upolował i przeleciał z nim nad naszym samochodem… i co by było gdyby nam wpadł przez szyberdach… – tutaj małe wtrącenie, nie podejrzewam, tylko to BYſ naprawdę WĄŻ, widziałam wyraźnie!!!! ), to chyba wszyscy już rozumieją dlaczego nie zrobiliśmy jakiegoś małego hikingu 🙂
Podsumowując: amerykańska przyroda robi wrażenie, w samej Californii/Nevadzie/Arizonie można spędzić dobry miesiąc jeżdząc od parku do parku. Choć bilety do każdego z osobna kosztują od $10 do $25, to można od razu kupić pass do wszystkich za $50. Wszystko jest świetnie zorganizowane i naprawdę warte zobaczenia.