Domi w Wawie

Zauważyłem taką prawidłowość: na samym początku naszej „mission” przyszło takie zachłyśnięcie kulturowe i czas biegł szybko tak przez jakieś 2-3 tygodnie, potem do świąt to się tak ciągnęło i ciągnęło, potem do przyjazdu Eweliny ciągnęło się ale już trochę mniej, a potem nagle przyjechał Maniek, zaraz potem pojechaliśmy do Kalifornii i nagle Dominika już wyjeżdza… W tym momencie już jest pewnie na Atlantykiem, za jakieś 6 godzin w Zurichu, a za 11 w Wawie. Tak więc ostatni miesiąc będę doświadczał emigracji w samotności.

W nowym apartamencie, w podobonej lokalizacji – z czwórkę amerykańskich 'young professionals’ 0 których tak naprawdę nic nie wiem 🙂 Ale bardziej spokojni i pozbawieni asertywności niż Maciek i z większą psychozą czystości niż Klaudia, to zapewne nie będą… W niedzielę jadę do Princeton na commencement (uroczystość z okazji ukończenia studiów) Maćka K, później jeszcze do New Haven i na dwa dni do NYC. No i zrobi się 8/06, a potem zrobi się 29/06 i nasza(moja) przygoda się kończy…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Domi w Wawie

  1. Ewcia pisze:

    a ja już się Waszego „kompletu” nie mogę doczekać !!! 😉

  2. manfred.maniutek pisze:

    Jakby co to Domi juz wyladowala, jakas godzinke temu.

  3. dominik pisze:

    Dobrze wiedzieć 🙂

  4. Jurek pisze:

    Szybko ten czas zlecial, do zobaczenia w Wawie.Pozdrawiam!

Możliwość komentowania została wyłączona.