Właśnie siedzę na lotnisku w Amsterdamie. 3,5 godziny czekania od wyjścia do otwarcia gate’a to jednak całkiem sporo. Dojrzewam do frytek z majonezem. Wszystko idzie zaskakująco szybko… Najmniej z tego wszystkiego podoba mi się to, że jutro obudzę się o 5 rano całkowicie niewyspany.
Pakowanie w sumie też przebiegło zaskakująco sprawnie, w głównej mierze dzięki Dominice; na liście rzeczy nie wziętych jest na razie tylko dysk z archiwum – specjalnie kupiony z okazji wyjazdu. Na szczęście istotna część jego zawartości jest na pendrivach, w dropboxie i gdzieś tam jeszcze. Bagażu wyszło w sumie o dziwo regulaminowe 46 kg. + drobny bagaż podręczny :).
Poprosimy o komentarze ze zdjeciami 🙂
Macham kopytkiem ze Swietokrzyskiej i czekam na rozwoj sytuacji!!! 🙂
Dokładnie! Bez zdjęć się nie liczy i nikt Ci nie uwierzy!
Będą i zdjęcia 🙂
Melduje, ze sledze wiadomosci i przylaczam sie do prosb o material fotograficzny.
U Ciebie musi być regulaminowo, więc wagowo też musi być ok;) Tylko jedno małe mi się nasuwa: a czy amerykańskie służby imigracyjne równie regulaminowo sprawdziły Ci zawartość tych 46 kilo?;P