Florida Trip odbyła się w najlepszym możliwym momencie :). W poprzedni piątek rano huragan szalał po Karaibach i jeszcze tu się nic o tym nie mówiło. Śledząc prognozę pogody jeszcze w sobotę zarządziliśmy zmianę trasy, bo w Fort Lauderdale całkiem nieźle wiało i były spore fale, a Sandy ocierała się o Sanannah (Georgia), gdzie pierwotnie mieliśmy jechać. Tak więc zamiast nerwowego oczekiwania huraganu w DC, kilka sympatycznych dni na Florydzie. Co do szczegółów Florida Trip będzie pełna relacja, będą też zdjęcia.
Natomiast teraz o Sandy. Większość pewnie widziała zdjęcia i relacje w tv. Teraz jest wielkie sprzątanie, co gorącym niusem już nie jest. W DC można dostrzec ślady Sandy:
– dużo drzew jest całkowicie bez liści, nagle się zrobiła pełna jesień, liście są wszędzie
– Potomac ma bardzo wysoki stan, po filarach widać, że chyba najwyższy od bardzo dawna; w rzece jest sporo gałęzi, pni, fragmentów drzew
– w mieście jest pusto – chyba dopiero jutro DC zacznie normalnie żyć
– w naszym Giancie wykupili większość wody mineralnej (ale wszystko inne jest)
To co robi wrażenie, to szybkość z jaką starają się wszystko przywrócić. Wczoraj rano większość lotnisk w rejonie huraganu była zamknięta. Nasz lot jeszcze wczoraj rano był odwołany. Wczoraj o 17.00 mogliśmy on-line potwierdzić, że lotnisko w Baltimore przyjmuje samoloty, wszystkie lotniska w NYC już działają.