Florida Trip vol. 1

Wycieczka na Florydę rozpoczęła się od wejścia do gate’a z walizką (z różnymi płynami, żelem do włosów, pilniczkami etc.). Po poprawnym nadaniu bagażu i locie z pilotem, który mógłby być jednym z bohtarerów Top Gun, wylądowaliśmy w Ft. Lauderdale (A). Pierwsze wrażenie – palmy i gorący wiatr. Wynajęcie samochodu zajęło 5 minut i jedziemy do Pompano Beach, motel Dolphin (B). Recepcja jest zamknięta (10pm), ale czeka na nas kartka – klucze są w drzwiach naszego pokoju. Przed spaniem oglądamy pierwsze niusy na temat szalejącej na Bahama Sandy.

Rano spacer po plaży. Na horyznoncie widać odchodzący front wokół Sandy, ale u nas silny wiatr i wielkie fale. Jedziemy do Ft. Lauderdale, nazywanego Wenecją Florydy. Niektórzy całkiem nieźle się tam urządzili (ta uwaga dotyczy wielu miejsc na Florydzie). Sympatyczne domy z dostępem do kanału, motorówka jest właściwie standardowym wyposażeniem. Niezbyt dietetyczne śniadanie w Denny’s. Potem jedziemy na szybki szoping do Sawgrass (C). Największy sklep jaki widziałem… 11.000 miejsc parkingowych. Szybki szoping w takim miejscu jest naprawdę wyzwaniem, ale daliśmy radę.

Do Everglades wjeżdżamy słynną Aligator Alley. Od czasu kiedy droga została ogrodzona i pojawiły się barierki widok aligatorów wygrzewających się na słońcu jest raczej melodią przeszłości. Po obu stronach drogi ciągną się położone na bagnach łąki, a potem lasy. Natura jest naprawdę dzika. Kierujemy się w stronę Everglades City (D). Droga na południe od I75 nie ma już barierek, a znaki ostrzegają przed przechodzącymi aligatorami i pumami*. Miasteczko żyje z turystów: wycieczki po zatoce meksykańskiej, łowienie ryb na pełnym morzu, obserwowanie natury. Niestety było już po 17.00, więc nie udało nam się załapać na jazdę airboatem**.

Na noc jedziemy do Naples (E). Po drodze zatrzymujemy się i zaliczamy krótką trasę kładką po bagnach. W pewnym momencie w odległości 4 metrów widać aligatora. Jest dość flegmatyczny i stara się udawać, że go nie ma, ale w rzeczywistości zdecydowanie jest i wygląda dość groźnie. Z kulinarnego insightu: w południowo-zachodniej Florydzie należy zjeść kraba kamiennego. My akurat trafiliśmy na Stone Crabs Festival. Idealnie.


Wyświetl większą mapę

* na florydzie żyje 200 pum i wcale nie jest łatwo jakąś zobaczyć
** zastanawiam się nad sensownym polskim tłumaczeniem…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Florida Trip vol. 1

  1. dominik pisze:

    zdjęcia pojawią się wieczorem 🙂

  2. janek pisze:

    o co chodzi z tym pilotem – Top Gun?

  3. Dominik pisze:

    No, młody facio, skórzana kurteczką, włosy natarte żelem, ray-bany, frywolne żarciki ze stewardessami, jak w Top Gun

  4. janek pisze:

    a mięso z krokodyla jedliście?

    • dominik pisze:

      był taki plan, ale w końcu jakoś nie udało się go zrealizować, next time 😉

Możliwość komentowania została wyłączona.