Gdyby: samolot z Warszawy wyleciał punktualnie, samolot z Paryża wyleciał punktualnie, jakiś kolo nie zabrał walizki Rava z Dulles, a następnie nie wracał z hotelu na lotnisko zbyt długo, a w między czasie nie zrobiło się późno, to Jo&Rav byliby o sesnsownej godzinie i byśmy ruszyli na miasto. Ale wszystkie te elementy wystąpiły, więc tak jak o 5.05 weszli do taxi w wawie (czas warszawski), tak o 22.02 wyszli z taxi pod naszym apartementem (czas waszyngtoński). 23 godziny w podróży, jeden z bardziej imponujących wyników na trasie WAW-DC. Ale Rav dzielnie siedzi obok sącząc Budweisera i jest cool.
Wylądowali :)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Te ochydne Budweisery Rafciu sączysz?? To nie ma tam żadnego porządnego amerykańskiego Burbona??
oj tam oj tam…dobrze wiesz Maniutek, że słabiutki Budweiser jest punktem obowiązkowym na mapie USA 🙂
Nie wiem jak Ty, ale ja nie tknąłem tej lury będąc w USA. Na szczęście miałem okazję naciąć się na Budweisera gdzieś wcześniej:) Za to dałem się naciąć na DrPepper – UWAGA!! nie kupować!! Straszne świństwo!!!!
za to Paluszek uwielbia 🙂
Ja mogę tylko powiedzieć, że to już nie jest ten młody Rav, którego wszyscy pamiętamy :). Latka lecą, moce spadają.
Na szczęście w stanie Nevada udało się kupić łychę a po tygodniu namierzyłem liquer store i powróciłem niczym fenix z popiołów 🙂
Potwierdzam. Odrodzil się. I jest bardzo aktywny 🙂
A teraz rozwiązuje sudoku (!) 😉