Thanksgiving to najważniejsze święto w USA. Plan naszej pierwszej podróży do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej podporządkowaliśmy pod uroczysty obiad u znajomych Dominików i fasoli. Suzie przyrządziła najlepszego indyka ever, a Phil opowiedział o co tak naprawdę chodzi w Święcie Dziękczynienia – najpierw się dziękuje za dobre rzeczy, które spotkały nas w mijającym roku, potem je się indyka ze słodkimi ziemniakami i pysznym gravy, a następnie ogląda mecz(e) National Football League. Dzięki spotkaniu z Philem znamy lepiej zasady footballu amerykańskiego niż w ubiegłą niedzielę, kiedy oglądaliśmy na żywo mecz Eagles vs Redskins.
Po obiedzie udaliśmy się na jeden z najdłuższych shoppingów podczas rozpoczynającego się już w czwartek o 21:00 Black Friday. Nasza wizyta w outlecie w Leesburgu (ok. 40 mil od Waszyngtonu) rozpoczęła się kila minut po 21 i trwała do 2 nad ranem. W każdym sklepie na wejściu obsługa witała klientów wykrzykując najważniejsze informacje o promocjach obowiązujących w sklepie. Ciekawym zjawiskiem były również osoby przemieszczające się z tabliczkami pokazującymi koniec kolejki do kasy, która rośnie w ekspresowym tempie. Przed kilkoma sklepami spotkaliśmy około 150-metrowe kolejki – dla zainteresowanych były to m.in. Michael Kors, J Crew, Old Navy oraz True Religion. Dominującą nacją na Black Friday są Afroamerykanie oraz potomkowie ancestors pochodzących z Azji. W piątek ok. godz. 11:00 rozpoczęliśmy zakupy w innym outlecie – Potomac Mills – tym razem potrwały do godz. 15:30. W skrócie: tłumy, kolejki do kas i przymierzalni, ale tylko w niewielu przypadkach brak potrzebnych rozmiarów. Ostatnim punktem naszej wycieczki był Pentagon City Center i tylko dwa przystanki w A&F oraz VS.
Podsumowując, nasze zakupy potrwały ok. 24 godzin z krótką przerwą na sen i obiad. W Stanach jest zdecydowanie łatwiej „obkupić” się przedstawicielom płci brzydkiej. Ale co najważniejsze – zapewne przyczyniliśmy się do wyjścia z kryzysu USA.