O gościach, die hard i all-star game

W weekend miałem gości – kuzyn Dominiki Emil z Anią (ż) i Zuzą (c). Uskuteczniliśmy sightseeing tradycyjnym szlakiem :). Sobota: Pentagon Memorial, Arlington Cemetery, Iwo Jima Memorial, Georgetown i Chinatown. Niedziela: Foggy Bottom, Lincoln Memorial, the Mall, Whitehouse, Washington Monument, ponownie Chinatown. A na koniec zabrałem ich do Muzeum Lotnictwa, cytując klasyka ;). Zuza nie miała szczęśliwej miny. Młodzież nie lubi chodzić ;). Tak w ogóle to jest zima, więc jest zimno (odczuwalna -5/-10), co nie sprzyjało wędrówkom po DC, ale daliśmy radę. Dwa dni bez samorządu zawodowego oceniam bardzo przyjemnie. Aż korci, żeby zrobić też trzeci taki dzień.

Z cyklu piątkowe wypady do kina wybrałem się ze Steffanem z Niemiec i Umą z Australii na 'Good Day to Die Hard’. Właściwie to należałoby powiedzieć, że it was good day not to die hard :), gdyż film nie jest nadzwyczajny. Dość banalny, dość nudny, pogłębiający stereotypy. Sam pomysł zróbmy film z Brucem Willisem to niestety mało. Ale publiczność w multipleksie dość radośnie odbierała film i 'Identity Thief’, obejrzjcie trailer :), jest zagrożony na liści us box office.

Po kilku latach wreszcie oglądam all-star game. Live to jedna live. Chłopaki nie bronią jakość aktywnie, ale w sumie chodzi o to żeby było widowiskowo i póki co jest fajnie. Niestety talent Marcina Gortata aka 'the Polish Hammer’ nie znalazł uznania w oczach kibiców i trenera. Po pierwszej połowie Zachód minimalnie prowadzi, Na początku Chris Bosh (wschód) zaliczył dwa razy airball w ciągu 2 min., a wschód sprawiał wrażenie, że nie mieli ciśnienia na granie. Ale potem się rozkręcili. MVP na razie się jeszcze nie objawił, ale w grę wchodzi Kevin Durant (19 pkt.) i Blake Griffin (12 pkt., fajne dunki 6/6). Najmocniejszym elementem pierwszej połowy poza alley-oops Blake’a Griffina będzie chyba half time show z Alicia Keys. W drugiej połowie Wschód usiłuje dogonić, ale Zachód się nie daje. Na początku 4. kwarty MVP wygląda, że będzie drugi raz z rządu Durant (24 pkt.), choć Chris Paul też zasługuje (11 pkt., 13 as.). Na jakieś 3 minuty przed końcem meczu zamknąłem oczy :), ostatecznie Zachód zgodnie z przewidywaniami wygrał, MVP jednak został Chris Paul.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź do O gościach, die hard i all-star game

  1. domi pisze:

    z Ewcią zaliczyłyśmy Szklaną… nic specjalnego, choć obie mamy sentyment do Bruca:)))

Możliwość komentowania została wyłączona.