Wczoraj kupowaliśmy bagietkę. Poprosiliśmy o french baguette. Sprzedawca do końca nie wiedział o co chodzi… Skończyło się na tym, że powiedział nam, że chodziło o flute.
No to dzisiaj postanowiliśmy zabłysnąć, i w innym sklepie poprosiliśmy o flute… Sprzedawca zareagował tak jakby nie wiedział o co nam chodzi. W końcu używając różnych określeń wspólnie ustaliliśmy o co nam chodzi. Jak się spytałem jak to się nazywa, to się na mnie spojrzał i powiedział, że french baguette…
Kupowanie bagietki…
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
Achhhh Amerykanie – bez nich życie byłoby nudne 🙂
ale koleś miał zagwozdkę: „poproszę flet” 🙂 🙂 🙂 no ale się zastosowaliśmy!