Wiosna

Wiele się nie zmieniło… właściwie to mógłbym zamieszkać w bibliotece, nie traciłbym czasu na dojazd.

1. Kwitną wiśnie, a jeżeli jeszcze nie kwitną, to zaraz zakwitną. W każdym razie misja „teść podbija amerykę”, która rozpocznie się w środę obejmuje cherry blossom parade.

2. Dzisiaj byłem na sałatce w chopped’. Przede mną gość wyglądał tak potężnie jakby nie do końca pasował do tego miejsca. No i zamówił sałatkę taką, że wyszło tego na oko ponad 1500 kcal.: sałatka z panierowanym kurczakiem, podwójnym bekonem, awokado, fasolą i suszonymi pomidorami w oliwie, serem peccorino, orzechy no i obowiązkowy podwójny dressing. Zastanawiam się czy już nie lepiej było iść na burgera 🙂

3. Olympus has fallen. And risen. Strasznie nachalna propaganda (z pledge of allegiance to już naprawę przesadzili), ale w kontekście zamętu na płw. koreańskim to film w sumie na czasie. Zastanawiające jest jakby sobie poradziły nasze orły jakby terroryści zaatakowali np. Pałac Prezydencki. Dla zachowania równowagi polecam Selling the Iraq War.

4. Ticketgate. Dość zabawne, na koniec studiów jest graduation gala, taka sympatyczna impreza. Ja się nie wybieram, ale ku mojemu zaskoczeniu dla części studentów zabrakło biletów. Dlaczego? Bo inni je wcześniej wykupili w dużych ilościach, część nawet trafiła na czarny rynek :). Zabawne, bo ci studenci płacą 60k usd i w sumie to im ta gala się po prostu należy. Zabawne, bo co roku skompletowanie ekipy która płaci 60k za studia jest coraz trudniejsze…

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Jeden komentarz

Nowości z DC

Pełniąc obecnie funkcję eTaty, mam niezwykle silny imperatyw do pracy, w związku z czym pogrążyłem się w ascetycznym pracoholizmie. Biblioteka stała się moim trzecim domem, a świat zewnętrzny po prostu jest :).

A tak na poważnie, zamierzam wrócić do Ojczyzny asap, w związku z tym naprawdę sporo pracuję. Z cyklu amerykańskie nowości:
* Cherry Blossom Festival już się zaczął, ale wiśnie na razie nie kwitną, w niedzielę pojadę na rekonesans, czy coś się nie zmieniło
* Miami Heat wygrało w kosza 27 meczów z rzędu, rekordu Lakers wprawdzie nie pobili, ale oglądanie LeBrona w akcji jest czystą przyjemnością
* Sąd Najwyższy stwierdził, że prawo zabraniające osobom homoseksualnym związków małżeńskich dyskryminuje i jest niezgodne z Konstytucją USA
* w kinach panuje aktualnie posucha, gdyby film „The Call” miał inne zakończenie, to powiedzmy że byłby fajny, a tak wyszło tak strasznie, że aż śmiesznie.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Nowości z DC została wyłączona

O służbie zdrowia

Ostatnio kolega z US wyłożył mi, dlaczego ta bardziej wykształcona część amerykańskiego społeczeństwa stara się prowadzić sportowy tryb życia i zdrowo odżywiać. Jeden powód to oczywiście kwestia bezkrytycznej filozofii sukcesu i budowania swojej atrakcyjności, ale druga jest związana z tym, żeby być zdrowym i nie korzystać z amerykańskiej opieki zdrowotnej. Oczywiście to jest tylko jedna opinia, ale Steffan wyłożył mi następujący przypadek. Jego kolega z LL.M. złamał rękę… Na „szczęście” miał ubezpieczenie uczelniane, które kosztowało ~3.000$. Rachunek za rękę wyniósł 17.000$, z czego ubezpieczenie pokryło 14.000$, a 3.000$ kolega dołożył z własnej kieszeni. A potem złamał rękę jeszcze raz, nie wiadomo ile zapłacił, bo nie chciał mówić, ale z kontekstu wychodzi że dużo… Z innych opowieści wyłania się obraz systemu, w którym musisz przeciągnąć swoją VISA lub podpisać oświadczenie, że pokryjesz wszystkie koszty, zupełnie nie wiedząc jakie to będą koszty. A nic nie jest przewidywalne :). Kolega z amerykańskim paszportem dostał surowicę przeciwtężcową, ubezpieczyciel uznał, że jest to procedura chirurgiczna (!) i wystawił mu rachunek na 500$. Jeżeli chciałby się o to wykłócać np. w sądzie, to przed ewentualną prawdopodobną wygraną jego credit score już by nie istniał. A w US dobry credit score to podstawa :).

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | 6 komentarzy

President’s Day

Co do zasady w US nie mają oryginalnych polskich wynalazków typu 10-dniowa majówka czy trzech króli etc. Ale mają swoje wynalazki, takie jak President’s Day. Właściwie, to muszę się przyznać, że moja czujność była dzisiaj całkowicie uśpiona. Najpierw na przystanku, mimo że nie czekałem za długo na autobus, to prawie nie było ludzi – ani na przystanku ani w autobusie. Autobus miał przyczepioną amerykańską flagę Na metro w sumie też nie czekałem długo, a właściwie w ogóle, choć kolejne metro było za 15 minut… Dopiero jak wszedłem na uczelnię, to stwierdziłem, że coś jest nie tak, bo nie dość że nikogo nie ma, to jeszcze są zgaszone światła… W bibliotece chyba jestem sam, chyba że weźmiemy pod uwagę pracowników którzy akurat mają dyżur. Nawet drzwi trzeba było otwierać kartą, co mi się jeszcze nie zdarzyło w tym roku :). Śmiesznie

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania President’s Day została wyłączona

O gościach, die hard i all-star game

W weekend miałem gości – kuzyn Dominiki Emil z Anią (ż) i Zuzą (c). Uskuteczniliśmy sightseeing tradycyjnym szlakiem :). Sobota: Pentagon Memorial, Arlington Cemetery, Iwo Jima Memorial, Georgetown i Chinatown. Niedziela: Foggy Bottom, Lincoln Memorial, the Mall, Whitehouse, Washington Monument, ponownie Chinatown. A na koniec zabrałem ich do Muzeum Lotnictwa, cytując klasyka ;). Zuza nie miała szczęśliwej miny. Młodzież nie lubi chodzić ;). Tak w ogóle to jest zima, więc jest zimno (odczuwalna -5/-10), co nie sprzyjało wędrówkom po DC, ale daliśmy radę. Dwa dni bez samorządu zawodowego oceniam bardzo przyjemnie. Aż korci, żeby zrobić też trzeci taki dzień.

Z cyklu piątkowe wypady do kina wybrałem się ze Steffanem z Niemiec i Umą z Australii na 'Good Day to Die Hard’. Właściwie to należałoby powiedzieć, że it was good day not to die hard :), gdyż film nie jest nadzwyczajny. Dość banalny, dość nudny, pogłębiający stereotypy. Sam pomysł zróbmy film z Brucem Willisem to niestety mało. Ale publiczność w multipleksie dość radośnie odbierała film i 'Identity Thief’, obejrzjcie trailer :), jest zagrożony na liści us box office.

Po kilku latach wreszcie oglądam all-star game. Live to jedna live. Chłopaki nie bronią jakość aktywnie, ale w sumie chodzi o to żeby było widowiskowo i póki co jest fajnie. Niestety talent Marcina Gortata aka 'the Polish Hammer’ nie znalazł uznania w oczach kibiców i trenera. Po pierwszej połowie Zachód minimalnie prowadzi, Na początku Chris Bosh (wschód) zaliczył dwa razy airball w ciągu 2 min., a wschód sprawiał wrażenie, że nie mieli ciśnienia na granie. Ale potem się rozkręcili. MVP na razie się jeszcze nie objawił, ale w grę wchodzi Kevin Durant (19 pkt.) i Blake Griffin (12 pkt., fajne dunki 6/6). Najmocniejszym elementem pierwszej połowy poza alley-oops Blake’a Griffina będzie chyba half time show z Alicia Keys. W drugiej połowie Wschód usiłuje dogonić, ale Zachód się nie daje. Na początku 4. kwarty MVP wygląda, że będzie drugi raz z rządu Durant (24 pkt.), choć Chris Paul też zasługuje (11 pkt., 13 as.). Na jakieś 3 minuty przed końcem meczu zamknąłem oczy :), ostatecznie Zachód zgodnie z przewidywaniami wygrał, MVP jednak został Chris Paul.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Jeden komentarz

O studiowaniu na LL. M., hokeju i operacji 'Neptun Spear’

W czwartek byłem na happy hours programu LL.M. (Master of Laws), zapoznałem trochę ludzi, posłuchałem kilku historii… Najbardziej fantastyczne jest zróżnicowanie. Na programie są w sumie osoby z 71 państw. Ciekawe są motywacje ludzi, którzy decydują się na studia wiążące się z wydatkiem rzędu 60k usd. Niektórzy rzeczywiście chcą zdobyć wyższe kwalifikacje i liczą na podwyżkę, inni po kilku latach korpo mają ochotę na relax i fun, jeszcze inni szukają networkingu w celach biznesowych lub bardziej turystycznych. Najbardziej ciekawym przykładem jest jakiś starszy gość (~55), który zaczął studiować prawo, żeby utrzymać platformę intelektualnego porozumienia ze swoim synem prawnikiem. Tradycyjnie nadreprezentacja Szwajcarów :).

Wczoraj pałaszowałem windy city caesar salad (mniam), kiedy dosiadł się do mnie gość w bluzie Capitals. Jak się okazało, za godzinę miał być mecz Capitals, co oznacza że w rejonie chinatown pojawiają się setki kibiców w barwach drużyny. Bill, us citizen w 6. pokoleniu, mieszkaniec DC Area w 3. pokoleniu wyłożył mi, że to właśnie hokej jest sportem nr 1 w DC, okraszając to komentarzami, że Redskins to temat bardziej regionalny, a Wizards to z kolei patałachy. Bohaterami DC są więc Alex Ovechkin i Nicklas Backstrom. Kiedy powiedziałem, że jestem z Polski, to okazało się, że w Capitals gra również nasz człowiek Wojtek Wolski, choć bardziej prawdziwe byłoby określenie 'znajduje się w składzie;. Rzeczywiście kibice Capitals wyglądają na niezłych ultrasów, ale widać też to jest sport bardziej białych, moim hitem była Pani około 70. z laseczką w wielkiej hokejowej bluzie Ovechkina.

Kino stało się moją regularną sobotnią rozrywką :). Wczoraj była kolej na Zero Dark Thirty, przełożone na polski jako Wróg Numer Jeden. Wiadomo o czym jest film, wiadomo również jak się zakończy. Ale zrobiony jest naprawdę znakomicie, w teście 'ile jeszcze do końca’ ma u mnie ocenę maksymalną (a trwa ~160 min.). Film daje do myślenia jeżeli chodzi o łamanie praw człowieka i torturowanie ludzi, ale właściwie żadnych ocen moralnych nie formułuje. Naprawdę polecam.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | 5 komentarzy

Praca, Nędznicy i Super Bowl

O pracy dużo nie powiem. Rozważanie na temat samorządów zawodowych, teorii działań grupowych, zakresu pieczy i pojęciu interesu grupowego sprawiają, że czuję się niemal jak Charles Marlowe zmierzający do centrum Afryki. Ale wszystko idzie do przodu. Chodzę też na zajęcia z professional responsibility, bardzo ciekawe i inspirujące. Prawnicy w Stanach wcale nie mają lekkiego życia. Do tego Gym i Hardball with Chris Matthews. Szkoda, że Rachel Maddow Show jest dopiero o 9.00, bo w domu to jednak zdecydowanie wolę NBA.

Z rozrywek. Les Miserables… szału nie było, Anne Hathaway nie zaśpiewała jak Ellen Paige, Russell Crowe nie zagrał jak Geoffrey Rush, tylko rewolucja jak zwykle zginęła na barykadach. No ale było „I dreamed a dream” i świetna le couple Thénardie (jak ktoś nie oglądał, to Helena Bonham Carter i Sascha Baron Cohen). Na celowniku mam teraz Amour („genialne w okrutnej szczerości”). Nieczęsta sytuacja, że nominację za najlepszy film dostaje film obcojęzyczny. Trzeba się będzie zaprzyjażnić z kinem na E St. 🙂

Przygotowania do Super Bowl. To chyba jest teraz najważniejszy temat. Na pewno dużo ciekawszy niż nominacja Chucka Hagela na sekretarza obrony. Faworytem są chyba jednak 49ers, ale w DC kibicuje się zdecydowanie Ravens (Baltimore jest 50 km stąd) i wszyscy mają nadzieję, że Ray Lewis (linebacker z Ravens) zwieńczy swoją karierę drugim zwycięstwem w Super Bowl. Zobaczymy. Start jutro o 6.30. Będzie update 🙂

Update 1:
Właśnie byłem na w Giancie na zakupach. Przygotowania do Super Bowl Parties trwają w najlepsze :). Podejrzanie duża liczba klientów kupuje mega ilości nachosów, chipsów, piwa, ciastek. Oferta produktów Super Bowl bardzo szeroka. Mecz już o 6.30

Update 2:
Dość sensacyjnie Ravens grają świetnie, zrobili do przerwy 3TD, czyli 21 punktów (6 za TD + 1 za kopa), 49ers zrobili dwie akcje za 3 punkty. W przerwie Beyonce dała fajny show. Po przerwie Ravens zrobili akcję 109 yrds (rekord Super Bowl, coast to coast) i wydawało się, że jest po meczu. Ale zdecydowanie nie jest. 30 minut przerwy spowodowanej awarią prądu na stadionie (spiskowa teoria podpowiada, że to sabotaż gości z Florydy). Po przerwie 49ers grają jak w transie! Zrobili błyskawicznie 2TD, więc jest już tylko 28:19 dla Ravens. No i się zrobiło ciekawie.

Update 3:
49ers po ostatnim TD jeszcze kopali, a pudła należą do rzadkości, a teraz jeszcze w 3. kwarcie zrobili akcję z kopaniem za 3 pkt., 28:23 dla Ravens, mecz się zaczyna właściwie od początku. Wygląda na to, że awaria prądu bardzo zdekoncentrowała Ravens. Z ciekawostek: 100% graczy NFL ma w ciągu sezonu kontuzje… Ale jak się patrzy zwłaszcza na grę w obronie, to nie ma w tym nic dziwnego… Koniec 3. kwarty.

Update 4:
Strasznie ostro bronią. Jedni i drudzy. Ravens nie są w stanie zrobić TD, ale jest akcja za 3 pkt. W odpowiedzi Colin Kaepernick, biegający quarterback robi TD! Długie 9 minut do końca. Ravens znowu się pchają i pchają i nie ma TD, ale znowu akcja za 3 pkt. 34:31, 2 minuty do końca, a właściwie 1:55. Są emocje 🙂 W przyszłym roku trzeba się wybrać na polskie Super Bowl, jak będzie na Narodowym :). Ależ 49ers zmarnowali sytuację, byli na 10yrd, była duża szansa na TD. A tak ani 7 pkt, ani 6 pkt, ani 3 pkt. Go Ravens! Jeszcze jedna ciekawostka: pierwszy raz w historii Super Bowl dwóch braci trenuje przeciwne drużyny. Tak w ogóle, to ostatnie 9 minut trwa już jakieś 25 minut. 1:42 do końca. Ravens mają piłkę i już chyba jej nie oddadzą. 0:12 do końca. W tle już leci Carmina Burana 'O Fortuna’ 🙂 Ray Lewis już prawie płacze z radości. 0:04 do konca. The Final Countdown. I Ravens wygrali! Jest Fiesta 🙂 MVP dla Flacco (QB z Ravens).

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | 3 komentarze

Podpatrzone…

Dzisiaj jechałem prawie pustym metrem na uczelnię. Koło mnie siedziało dwóch kibiców NCAA (koszykówka akademicka): afroamerykanin z DC w szaliku i czapce Georgetown Hoyas oraz biały z Kentucky (południowa część Midwestu) w wielkiej czerwonej kurtce Louisville Cardinals. Właśnie się poznali. I tak ze sobą przyjacielsko rozmawiali jak to jest jeździć na wyjazdowe mecze swoich drużyn. Na koniec przybili piątkę i życzyli sobie fajnego meczu.

I to jest w tym kraju fajne.

Odnośnie sportu… Silver Linings Playbook właściwie nie jest komedią romantyczną. Ogląda się go bardzo przyjemnie, choć można dyskutować czy jest tak świetnie zagrany, że dostał nominacje do Oskarów we wszystkich czterech kategoriach aktorskich. Ale jedno jest pewne, film fantastycznie pokazuje „fanatyczne” kibicowanie swojej drużynie futbolowej. Trudno wyobrazić sobie większego ultrasa niż postać zagrana przez Roberta de Niro 🙂

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Podpatrzone… została wyłączona

Kupowanie bagietki…

Wczoraj kupowaliśmy bagietkę. Poprosiliśmy o french baguette. Sprzedawca do końca nie wiedział o co chodzi… Skończyło się na tym, że powiedział nam, że chodziło o flute.
No to dzisiaj postanowiliśmy zabłysnąć, i w innym sklepie poprosiliśmy o flute… Sprzedawca zareagował tak jakby nie wiedział o co nam chodzi. W końcu używając różnych określeń wspólnie ustaliliśmy o co nam chodzi. Jak się spytałem jak to się nazywa, to się na mnie spojrzał i powiedział, że french baguette…

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | 2 komentarze

Inauguracja Barracka H. Obamy

Inauguracja (zaprzysiężenie) prezydencka w DC to naprawdę poważny temat. W poprzedniej wzięło udział 1,8 mln osób, w tym roku będzie trochę mniej, bo tylko 800 tys :). Choć przestrzeni publicznej między White House a Capitol Hill jest całkiem sporo, to na Mallu wszyscy się nie zmieszczą, ale jest jeszcze wielka parada, knajpy ze specjalnymi brunchami, różne imprezy gdzie inaugurację ogląda się na ekranie. Znajomi lokalsi powiedzieli nam, żeby nigdzie nie jechać, tylko oglądać inaugurację na CNN. Przygotowania widać co najmniej od kilku dni. Autokary z całych Stanów są dosłownie wszędzie, 4* hotele kosztują 600$ i więcej, miasto jest właściwie od 2 dni średnio przejezdne, trybuny, barierki, służby porządkowe, wolontariusze, gigantyczna liczba toalet. Na CNN od rana jest wielkie medialne święto, ich stanowisko zostało umieszczone w centralnym miejscu Malla. Spróbujcie poszukać zdjęć satelitarnych pokazujących jak wygląda Mall dzisiaj lub cztery lata temu, a jak wygląda na co dzień.

Najbardziej niesamowity jest entuzjazm tych wszystkich ludzi, którzy tu przyjechali z całych Stanów, podkreśla się, że jest to święto demokracji. Jak się ich słucha, to oni naprawdę wierzą w swój kraj i w swojego prezydenta (polecam instagram tag #cnn). Zastanawiające jak to się dzieje, że w Polsce, czy w ogóle w Europie, tego typu uroczystości „dla ludzi” raczej nie ma. Czy to jest bardziej problem elitarystycznych polityków mających średni kontakt z rzeczywistością, czy może bardziej problemu braku zapotrzebowania (kto by się wybrał na zaprzysiężenie Prezydenta RP?), czy może obawa przed kompromitacją instytucji państwowych (czy jest możliwe, że Prezydent RP zostałby w trakcie publicznego zaprzysiężenia wygwizdany?). Polaryzacja sporu w US jest dużo większa niż w Polsce.

Obama podjechał do Capitol Hill swoim 'The Beast’ (nazwa zasłużona, limo jest naprawdę duże). Uroczyście powitali byłych prezydentów: Jimmy’ego Cartera z małżonką, Billa Clintona, Hillary Clinton; George’a Busha i Georga W. Busha nie witali uroczyście, zresztą nie wiem czyli byli obecni. Obama wyszedł nawet mało zestresowany, buziaczek z Michelle. Choć ta świadomość sterowania losami świata i oczekiwania tych wszystkich ludzi… Setki tysięcy małych flag, chyba były w presidential inauguration packages :). Obama składał przysięgę na tej samej Bibli (trzymanej przez Michelle), na której przysięgę składał Lincoln w 1861. W trakcie przysięgi się pomylił 🙂 („zjadł” 'the’ przed United States). Po przysiędze znowu buziaczki z żona i córkami 🙂 I znowu mnóstwo flag. Przemówienie Obamy tradycyjnie bardzo dobre, początkowo pełne idealistycznych haseł, ale potem już trochę konkretniejsze (równość, służba zdrowia, zmiany klimatyczne), z wyraźnym podkreśleniem „mam mandat do zmian”; natomiast chyba nie było nic na temat broni. Z gwiazd występowali: James Taylor, Kelly Clarkson, Richard Blanco (poeta) i Beyonce, która zaśpiewała hymn. No i uroczystość się skończyła.

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Możliwość komentowania Inauguracja Barracka H. Obamy została wyłączona